Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

England

Down Icon

„Odwiedziłem hiszpańskie miasto, które rozważało wprowadzenie zakazu wjazdu dla turystów – jedna rzecz mnie zszokowała”

„Odwiedziłem hiszpańskie miasto, które rozważało wprowadzenie zakazu wjazdu dla turystów – jedna rzecz mnie zszokowała”
Odwiedziliśmy Binibeca Vell, gdzie turyści mogą przebywać tylko w określonych godzinach (zdjęcie: Matthew King)

Nadmierna turystyka stała się poważnym problemem społecznym w ciągu ostatnich kilku lat. Od masowych protestów antyturystycznych w całej Hiszpanii w 2024 roku, po miasta takie jak Aberdeen wprowadzające nowe podatki turystyczne, wiele popularnych miejsc wypoczynkowych poszukuje sposobów na uczynienie turystyki bardziej odpowiedzialną.

Binibeca Vell na Minorce to wprawdzie maleńkie osiedle mieszkaniowe, ale w obliczu tej debaty trafiło na pierwsze strony gazet. W zeszłym roku ta popularna miejscowość turystyczna zagroziła całkowitym zakazem wstępu dla turystów, po tym jak wcześniej nakazano im odwiedzać to miejsce tylko między 11:00 a 20:00. Jednak mieszkańcy postanowili nie wprowadzać całkowitego zakazu, lecz utrzymać obowiązujące godziny.

Miejsce to, czasami nazywane hiszpańskim Mykonos ze względu na styl przypominający grecką wioskę rybacką, jest osobliwą atrakcją. Choć może mieć klasyczną śródziemnomorską estetykę, zostało zbudowane w latach 70. XX wieku i nie jest wioską, a raczej prywatnym osiedlem, co dało mieszkańcom wyjątkową możliwość zamknięcia go dla turystów.

Domy Binibeca
Klasyczny śródziemnomorski styl Binibeca sprawił, że miejsce to stało się popularnym tłem dla postów w mediach społecznościowych (Zdjęcie: Getty Images/iStockphoto)

Łatwo zrozumieć, dlaczego mogliby rozważać zamknięcie bram. Szybkie wyszukiwanie hasła Binibeca w mediach społecznościowych pokazuje dziesiątki postów przedstawiających ludzi siedzących na tarasach, wchodzących po schodach i swobodnie przechadzających się wąskimi uliczkami. Choć filmy z influencerami w pięknych sukienkach letnich pozującymi na ulicach mogą wyglądać olśniewająco, prawda jest taka, że w kompleksie mieszkają ludzie i widok kogoś robiącego sobie selfie musi być niesamowicie irytujący.

Chociaż odwiedzałem Minorkę już kilka razy w przeszłości, a moją pierwszą podróż miałem jako dziecko na początku lat 90., o dziwo nigdy nie słyszałem o Binibeca, dopóki nie zobaczyłem nagłówków o zakazie wjazdu dla turystów. Popularność tego miejsca wydaje się być ściśle związana z jego atrakcyjnością w mediach społecznościowych. Dlatego kiedy zdecydowaliśmy się odwiedzić to miejsce pod koniec lipca, było ono na mojej liście rzeczy do zrobienia. Byłem ciekaw, dlaczego kilka domów jest tak dużą atrakcją turystyczną i jak duże będą tłumy.

Oczywiście, wizyta w lipcu oznacza szczyt sezonu, a ferie szkolne są w pełnym rozkwicie. Postanowiliśmy odwiedzić to miejsce w środku tygodnia i staraliśmy się dotrzeć tuż po otwarciu, czyli o 11:00, mając nadzieję, że będzie ciszej, zwłaszcza że mieliśmy ze sobą dwójkę dzieci. Spodziewałem się tłumów gdzieś pomiędzy Oxford Street w sobotę a letnim Santorini.

Znaleźliśmy miejsce parkingowe na zewnątrz, dość łatwo i przygotowaliśmy się na przeciskanie się przez tłumy turystów. Ale kiedy zeszliśmy po schodach i podziwialiśmy zapierające dech w piersiach widoki na morze, ku naszemu zaskoczeniu, było dość cicho.

Widok na Binibecę
Podczas naszej wizyty nie było zbyt wielu turystów (zdjęcie: Matthew King)

Kilka rodzin i par wybrało się na romantyczne spacery i z pewnością widzieliśmy nie jedną osobę robiącą sobie selfie, choć zachowywali oni dystans od domów. Budynki są obwieszone tabliczkami ostrzegającymi przed siadaniem na murach i wchodzeniem po schodach, a niektóre są zabezpieczone łańcuchami, więc najwyraźniej przesłanie dociera.

Jedynym prawdziwym problemem, z jakim się spotkaliśmy, była walka o stolik w jednej z restauracji w porze lunchu. W okolicy Binibeca Vell jest mnóstwo willi i hoteli dla turystów, a wszyscy zdawali się schodzić naraz, próbując zająć stolik na zewnątrz z widokiem. Po około półtorej godzinie włóczenia się po okolicy postanowiliśmy pojechać gdzieś indziej, żeby coś zjeść.

Choć Binibeca może nie jest tak zatłoczona, jak myślałam, czy poleciłabym ją na jednodniową wycieczkę? Szczerze mówiąc, nie znalazłabym się na szczycie mojej listy. Jest z pewnością bardzo ładna i chociaż przyjemnie było po niej spacerować, nie było tam wiele do roboty poza robieniem zdjęć i kupowaniem pamiątek. Dzieciaki cieszyły się ze spaceru, ale bardziej ekscytowała je perspektywa lodów na koniec.

Binibeca
Kompleks z pewnością miał swój osobliwy urok (zdjęcie: Matthew King)

Na Minorce jest wiele innych malowniczych miejsc do odkrycia. Odwiedź Fornells na północy wyspy. Dawniej była to prawdziwa wioska rybacka z piękną zatoką i plażami. Możesz też odwiedzić Cap d'Artrutx na południowym zachodzie, gdzie możesz odwiedzić XIX-wieczną latarnię morską i znaleźć wiele restauracji przy porcie.

Binibeca Vell prawdopodobnie najlepiej pozostawić miejscowym, aby mogli cieszyć się nią w spokoju.

Jeśli chodzi o nastroje antyturystyczne, osobiście nie spotkałem się z nimi podczas mojej podróży na Minorkę. Widziałem tylko jeden plakat w stylu „turyści, wracajcie do domu” wiszący na balkonie. Chociaż wyspa ma kilka dużych kurortów, to przyciągają one ułamek turystów z Majorki – około 1,6 miliona w porównaniu z ogromnymi 10 milionami turystów z Majorki – więc jest mniejsze prawdopodobieństwo, że będziecie musieli walczyć o leżak.

Daily Mirror

Daily Mirror

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow